Obudź się, teraz. Wstań i ukaż się światu. Wstań i pokaż na co Cię stać...
Czarne
powieki nagle się otwarły, ukazując tym czerwonokrwiste oczy gada,
które jedyne co zauważyły, to mroczną ciemność. Oddech momentalnie
przyspieszył, a gdy do jego płuc nie docierał tlen, energicznym ruchem
otworzył swe skrzydła, pozbywając się od razu kilogramów piachu, pod
którym się znajdował. Wtem jego nozdrza łapczywie chwyciły świeże
powietrze, dodając tym energii do każdej partii ciała, by mógł swobodnie
wydostać się z piaszczystego dołu. Otrzepał swoje ciało z resztek
zaschniętej ziemi i rozejrzał się dookoła, a widok, który zarejestrował,
wprawił gada w lekki szok. Głód. To właśnie poczuł Eredin, gdy w oddali
zobaczył samotną łanie, a żeby zaspokoić to uczucie, przystąpił do
pierwszego polowania po tak długiej hibernacji..
Teraźniejszość.
Każdy
jego następny dzień był taki sam i śmiało mógłby stwierdzić, że powoli
popadał w monotonie. Pomimo licznych lotów nad pobliskim terenami, nie
spotkał żadnej żywej duszy, oprócz dwóch wilków, przez które właśnie
tutaj się zatrzymał. Czasami z nimi rozmawiał, głównie w celu zyskania
kilku informacji czy też przekazania ich psowatym, gdyż w okolicy czai
się kilka zagrożeń, które nie można uznać za normalne. Nawet dzisiaj, w
dzień dość pochmurny, nadeszła burza, której nikt się raczej nie
spodziewał. Pioruny trzaskały jeden za drugim, a deszcz lał tak mocno,
jakby ktoś wylał wodę z wiadra, natomiast wiatr zrzucał drobne kamienie
ze zbocza gór. To wystarczyło, żeby uziemić smoka na cały dzień w
jaskini i nawet pomimo głodu, ten wolał przeczekać taką pogodę, niż się
uszkodzić w jakimś stopniu.
Gdy Eredin smacznie drzemał w celu
przeczekania burzy, usłyszał telepanie skrzydeł oraz liczne uderzenia o
skały, co zdecydowanie nie pasowało do deszczu czy piorunów. Żeby się
upewnić, że nie jest to poszkodowany wilk, które zna, postanowił
sprawdzić to zjawisko. Ostrożnie wyjrzał z jaskini i stanął na półce
skalnej i choć deszcz obmywał jego ciało, wysunął się dalej, czego zaraz
pożałował. Jedyne co poczuł, to dosłowne zmiażdżenie od góry, a ból,
który temu towarzyszył, był nie do zniesienia, przez co Eredin od razu
przyjął atakującą pozycję. Głęboki warkot wydobył się z jego gardła, a
czerwone ślepia szukały przyczyny uderzenia, gdyż to nie pasowało do
skały czy drzewa. Rozejrzał się w każdą stronę, lecz dopiero po
spojrzeniu w dół zauważył, że właśnie tam znajduję się sprawca
zamieszania i gdyby był to jakiś dziwny gatunek, Eredin zabiłby cel,
lecz widząc tam drugiego smoka, zapomniał o bólu i zszedł na dół po
czerwonego gada. Czując, że ten żyje, czarny owinął drugiego smoka
mackami własnego cienia, po czym z powrotem wspiął się na półkę skalną, a
następnie wszedł do jaskini, gdzie odstawił obcego mu gada. Sam Eredin
otrzepał się z wody i sprawdził stan smoka, który posiadał kilka
poparzeń oraz zadrapań, lecz nie zagrażało to jego życiu. Jedyne co mógł
teraz zrobić, to czekać, aż smok się ocknie. W tym celu gad skrył się w
ciemniejszej części jaskini i dosłownie wtopił się w tło, przez co na
pierwszy rzut oka był niewidoczny.
Gdy wyczuł ruch ze strony
czerwonego stworzenia, otworzył bordowe ślipia, które zlustrowały obcego
osobnika. Okazało się, że była to samica, która dobrze widziała swoje
uszkodzone części ciała i choć Eredin nie chciał zwracać na siebie
uwagi, musiał delikatnie chrząknąć, żeby uświadomić obcego, że nie jest
tutaj sam. Wtem doszło do pokazu siły, w której czarny niechętnie brał
udział, gdyż zna swoje możliwości i nie musi tego udowadniać. Dopiero po
fakcie stwierdził, że mógł to po prostu zignorować i nadal leżeć w
swojej zacienionej części jaskini.
— Możesz przeczekać tutaj burzę. — rzekł spokojnie Eredin, który zerknął kątem oka na smoczycę.
— Dziękuje.. — odparła zaraz — Wiesz, gdzie się znajduję? — spytała.
—
W jednym z bezpieczniejszych miejsc w okolicy. — odpowiedział. —
Aktualnie teren niczyj, oprócz tej jaskini. — dodał, generując skupisko
ciepło przy jednej ze ścian, przy której zaraz powstało przyjemne
ognisko.
Otwarta jaskinia miała ten minus, że chłodne powietrze
wlatywało tutaj bez większego problemu i choć Eredin posiada gruby
pancerz, ten z czasem odczuwa zimno, którego czuć nie lubi.
— Co
Cię wzięło na latanie w taką pogodę? — spytał czarny, chcąc choć trochę
zapoznać się ze smokiem, gdyż wiadomo, co dwie głowy, to nie jedna, a
dwa duże gady w tej okolicy przydadzą się podczas obrony mniejszych
członków "stada".
Amphibia?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz